Blog

Bez kategoriiNie krzywdź – podstawa relacji (nie tylko)międzyludzkich

Nie krzywdź – podstawa relacji (nie tylko)międzyludzkich

Jaśmina Madej

 

 

Poniższy tekst powstał na potrzeby zaliczenia przedmiotu realizowanego w ramach kierunku zarządzanie zmianą społeczną, który studiuje autorka – konkretnie wykładu  o wdzięcznej nazwie „etyczno-prawne uwarunkowania zmiany społecznej”. Działalność w WMA, wiążące się z nią przemyślenia i inspiracje odegrały znaczącą rolę w stworzeniu niniejszego eseju i nadaniu mu końcowej formy, a ostatecznie – zaliczeniu przedmiotu. W związku z tym publikujemy esej, gdyż jego tematyka bezpośrednio wiąże się z działalnością kolektywu.

 

 

Przyznam, że nawet teraz, zaczynając pisać wstęp do eseju nie jestem pewna jak do niego podejść. Nie jest to bynajmniej kwestia niezrozumienia tematu, raczej mnogość możliwość interpretacyjnych, jakie on daje. Jak bowiem zawrzeć w 5-7 stronach znormalizowanego tekstu (tutaj coś, co każda osoba studiująca potrafi wyrecytować nawet przez sen: czcionka Times New Roman, rozmiar 12, interlinia 1,5) wszystkie przemyślenia dotyczące (nie)krzywdzenia i tego jak sytuuje się owo (nie)krzywdzenie w aspekcie relacji międzyludzkich? Czym jest krzywda i skąd się bierze? Dlaczego krzywdzimy i kto kogo krzywdzi? Co z tego wynika, a co nie wynika, choć mogłoby, gdyby krzywda/jej brak potoczyła się inaczej? Czy krzywdę coś usprawiedliwia? Czy niekrzywdzenie usprawiedliwia wszystko? Wiele pytań pojawia się, jako potencjalne do rozpatrzenia w niniejszej pracy zaliczeniowej – wciąż jednak czuję, że to nie to, że coś w tym temacie nie jest „moje”. Przez „moje” należy rozumieć ten niesamowity element, który pozwoli mi pisać esej bez znużenia, nawet w nocy po całym dniu pracy i zajęć, wierząc, że moje pisanie ma sens i nie jest potocznym laniem wody, lub w skrócie – brak mi weny. Czytam więc temat wciąż na nowo i obracam go w głowie szukając koncepcji, aż w końcu nadchodzi ten moment olśnienia – wiem już, co mi nie pasuje! „Nie krzywdź – podstawa relacji międzyludzkich” – dlaczego tylko międzyludzkich? Przecież ja odkąd studiuję, coraz mocniej utożsamiam się z twierdzeniem, że postrzeganie naszej szeroko pojmowanej rzeczywistości przez wyłącznie „ludzki” pryzmat jest zgubne, nieprawidłowe i przede wszystkim okrutne (okrutne, a więc pełne krzywdy). Nie zgadzam się, że niekrzywdzenie jest podstawą relacji międzyludzkich. Uważam, że powinno być podstawą wszystkich relacji, także poza ludzkich – czyli takich, gdzie ludzka jest tylko jedna ze stron. Postaram się to przedstawić i wyjaśnić w uporządkowany sposób, posiłkując się literaturą, aby poprzeć własne opinie.

 

Jednymi z najdokładniej przebadanych i udokumentowanych zjawisk w historii nauki są zmiany klimatu oraz ich antropogeniczne przyczyny (Bińczyk, 2018a, s. 35–36). Skutki katastrofy klimatycznej zaczynamy odczuwać już teraz, a jedynym pewnym faktem w tym temacie jest to, że będą one coraz większe, coraz mocniej odczuwalne i druzgocące. Człowiek stał się supersprawczą siłą przekraczającą kolejne granice planetarne – jako gatunek, podczas swojego krótkiego istnienia na planecie, zdołaliśmy zdestabilizować całe ekosystemy, odebrać przestrzeń życiową większości istot żyjących na Ziemi, doprowadzić do szóstego wielkiego wymierania gatunków. Dzięki nam plastik tworzy wyspy śmieci na wodach mórz i oceanów, a odpady antropogeniczne orbitują dookoła naszej planety (Muweis, 2018, s. 449). Według obliczeń dotyczących całkowitej masy kręgowców lądowych na naszej planecie 30% tej masy stanowią ludzie, 67% zwierzęta udomowione i hodowane przez człowieka, dzikie natomiast zaledwie 3%. Do 2050 roku waga plastiku w oceanach może przewyższyć wagę żyjących w nim ryb (zob. The New Plastics Economy Rethinking the Future of Plastics, 2016). Zaznaczyć swoją działalność udało się nam nawet w osadach geologicznych, gdzie głównymi śladami jakie po sobie pozostawimy będą m.in. beton, cement i plastik, a także liczne przekształcenia biosfery (Grzybkowska, Leszczyńska, 2019, s. 90). Jak wiemy dzięki licznym badaniom i prognozom (Bińczyk, 2018b, 2018a; Grzybkowska, Leszczyńska, 2019; Popkiewicz i in., 2019; Szwed, 2020), do następstw zmian klimatu i przekraczania kolejnych punktów krytycznych należą: przesunięcie stref klimatycznych, zmiany temperatur i ilości opadów, nasilające się anomalie pogodowe. Nieodwracalna utrata pokrywy lodowej, topnienie lodowców oraz wiecznej zmarzliny, podniesienie poziomu mórz i oceanów, a co za tym idzie zalanie licznych terenów gospodarczych, rolniczych i mieszkalnych. Drastyczna utrata bioróżnorodności, całkowite unicestwienie wielu gatunków fauny i flory. Zmiany w okresach wegetacyjnych roślin oraz warunkach upraw i hodowli zwierząt prowadzące do poważnego deficytu żywnościowego oraz coraz większego ubóstwa. Nasilenie kryzysu migracyjnego, masowe ucieczki z terenów, które wskutek zmian klimatu nie będą dłużej nadawały się do zamieszkania. Pogłębiające się konflikty narodowościowe i kulturowe, eskalacja przemocy. Wzrost nierówności społecznych, wykluczenia oraz ksenofobii. Utrata drogocennych zabytków, tradycji, zwyczajów i kultur. Postępujące zanieczyszczenie wód, gleby i powietrza. Kryzys gospodarczy. Coraz mocniej obniżający się poziom życia, zmiany w dostępności podstawowych dóbr i usług. Lista następstw destrukcyjnej działalności człowieka jest o wiele dłuższa. Katastrofa klimatyczna oraz jej skutki stanowią najpotężniejsze i najbardziej złożone zagrożenie, z jakim dotychczas przyszło się zmierzyć ludzkości. Następstwa wciąż postępującej destabilizacji klimatu dotkną wszystkich niezależnie od płci, wyznania, czy światopoglądu – także niezależnie od gatunku. Przez zmiany klimatu cierpią głównie istoty pozaludzkie – codziennie tracimy kolejne gatunki zwierząt i roślin, ekspansja człowieka pozbawia je naturalnego środowiska, zaburza trasy wędrówek, niszczy schronienia, zakłóca łańcuchy pokarmowe i ekosystemy. „Cierpią” także inni aktorzy pozaludzcy – jałowieją gleby, drastycznie zmienia się skład powietrza, podnosi się temperatura mórz i oceanów, topnieją lodowce.

 

Długo można by jeszcze wymieniać kwestie, z którymi wiąże się katastrofa klimatyczna. Jednak na potrzeby niniejszego wywodu, kluczowe jest stwierdzenie, że do tego wszystkiego doprowadził gatunek ludzki wskutek swojej krótkowzroczności, braku wyobraźni i empatii, zachłanności i oraz głupoty. Nie tylko krzywdzimy innych ludzi na co dzień, a także „na zapas” (skazujemy na marną przyszłość swoje dzieci i wnuki) – krzywdzimy także istoty pozaludzkie. Uważam, że można więc stwierdzić, że u podstaw problemu katastrofy klimatycznej, a więc naszego największego zagrożenia i wyzwania, leży międzygatunkowa krzywda.

 

Jak przekonuje Ewa Bińczyk (2018a, 2021), potrzebujemy na nowo zdefiniować pojęcia takie jak etyka, rozwój, natura czy odpowiedzialność. Ja, podążając za tym tokiem rozumowania, dodaję: potrzebujemy przemyśleć nasze relacje z istotami innymi niż ludzkie i „niekrzywdzenie” wynieść na inny poziom, taki, gdzie założenie, że nie chcemy krzywdzić i niszczyć jest podstawą wszelkich relacji pomiędzy gatunkiem człowieka, a resztą świata. Dzięki takiemu założeniu jest nadzieja, że w lasach, które są wycinane pod kolejne plantacje lub budowy, nie będziemy widzieć surowca, lecz tracące dom ptaki, umierające mchy, rozrywaną glebę. W regulowanych, zabudowywanych tamami lub zanieczyszczanych rzekach zobaczymy niszczoną naturę i utracone bezpowrotnie piękno, a nie jedynie zasoby do wyeksploatowania.

 

Rzeki stanowią osobno ciekawy przykład – niektórym bowiem nadano osobowość prawną, która umożliwiła skuteczniejszą obronę przed niszczeniem ich ekosystemów, a także otworzyła nowe możliwości interpretacji krzywdy wyrządzanej naturze (zob. Krytyka Polityczna, 2021). Ciekawe przykłady w swoim artykule na ten temat wymienia Mateusz Kowalik, dziennikarz Krytyki Politycznej. W kanadzie szereg praw, m.in. prawo do przepływu, utrzymania bioróżnorodności oraz podejmowania czynności prawnych, nadano rzece Magpie, która poza dużymi wartościami rekreacyjnymi, ma wyjątkowe znaczenie dla miejscowej społeczności Indian. Mogą oni teraz zaskarżyć łamanie jej praw, np. w postaci budowy kolejnych tam. W Nowej Zelandii uznano, że rzekę Whanganui należy traktować tak samo jak żywą istotę. W wierzeniach miejscowego maoryskiego plemienia, rzeka pojawia się jako przodkini jego członków i członkiń i ma dla nich istotne znaczenie symboliczne. Obecnie Whanganui przydzielono osoby, które mają stać na straży jej praw – jedną mianuje rząd, drugą właśnie maoryskie plemię. Podobny status prawny, jaki przysługuje człowiekowi nadano Gangesowi i Jamunie – rzekom przepływającym przez indyjskie miasto Nainital.

 

Prawa rzek jako istot „pozaludzkich” są ciekawym przykładem prawa natury do bycia niekrzywdzoną – nieniszczoną, mającą prawo do rozwoju i trwania. Podając kolejny przykład: w Ekwadorze osobowość prawną mają wszystkie rzeki. Stało się tak dzięki uchwalonej w 2008 roku konstytucji, która posiada liczne zapisy dotyczące praw natury. Poniżej zacytuję kilka z nich w tłumaczeniu Wiesława Bara (2010, s.36, 40):

Natura, czyli Pacha Mama [keczua: Matka Ziemia], gdzie się reprodukuje i realizuje życie, ma prawo, by respektować integralnie jej istnienie i utrzymanie oraz odnawianie jej cyklów życiowych, struktury, funkcji i procesów ewolucyjnych.

Przyroda ma prawo do odnowienia. Ta restauracja będzie niezależnym obowiązkiem, jaki mają Państwo, osoby fizyczne i prawne, by rekompensować jednostkom i kolektywom szkody wynikające z naruszenia systemów naturalnych. W przypadkach ciężkiego lub stałego naruszenia środowiska, włączając w to sytuacje wywołane przez eksploatację nieodnawialnych bogactw naturalnych, państwo ustanowi mechanizmy bardziej skuteczne, by osiągać jego odrodzenie, i zastosuje środki adekwatne do wyeliminowania lub złagodzenia negatywnych konsekwencji środowiskowych.

Państwo ureguluje konserwację, utrzymanie i użytkowanie podtrzymujące, odnawianie i ograniczenia władztwa ekosystemów wrażliwych i zagrożonych; między innymi, stepów, mokradeł, lasów wysokogórskich, lasów tropikalnych suchych i wilgotnych oraz mangrowych, ekosystemów morskich i morsko-przybrzeżnych.

 

Zanim przejdę do podsumowania i wniosków, chciałabym jeszcze odnieść się do istot, które na skali „nieludzkości” mogą wydawać się bliższe nam niż rzeki, mianowicie do zwierząt. Prawa zwierząt wydają się być konceptem bardziej znanym niż prawa natury ogólnie, lub też prawa rzek, drzew czy formacji takich jak góry czy pustynie. Będę się posiłkować książką „Zoopolis. A Political Theory of Animal Rights”, której autorkami są Sue Donaldson i Will Kymlicka (2011). Jest tam opisany koncept nienaruszalnych praw zwierząt. Skonfrontowano go także z konceptem nienaruszalnych praw człowieka. Jest on niezaprzeczalnie olbrzymim osiągnięciem, jednak argumenty przemawiające za nienaruszalnością praw nie powinny odnosić się jedynie do gatunku człowieka. Tymczasem prawa zwierząt do życia czy rozwoju bez przeszkód łamane są w imię „wyższych dóbr”, podczas gdy prawa ludzi są w pełni chronione. Nie ma zgody na eksperymentowanie na ludziach, podczas gdy praktyka eksperymentowania na zwierzętach ma się jak najlepiej. Nie ma zgody na zabijanie lub przesiedlanie pewnych grup ludzi, aby zapewnić innym przestrzeń do życia, tymczasem zwierzęta giną wskutek dewastacji ich naturalnego środowiska, aby możliwa była budowa drogi lub fabryki. Zakładamy, że możemy krzywdzić inne gatunki w imię naszego, ludzkiego interesu. Jednak nie ma to żadnego naukowego czy moralnego oparcia. Na temat tego, że zwierzęta są świadome, czują strach, ból i równocześnie posiadają swoją wyjątkową, indywidualną osobowość przeprowadzono wiele badań, napisano wiele tekstów i z pewnością tyle samo jeszcze można zbadać i napisać. Na potrzeby limitów niniejszego eseju poprzestanę na tym, że argumentowanie, że zwierzęta nie powinny mieć swoich praw, ponieważ nie są „w pełni czujące, myślące, wrażliwe” plasuje się na tym samym poziomie argumentacji, co twierdzenie, że osoby z niepełnosprawnością lub o ograniczonych zdolnościach umysłowych, chore lub dzieci na pewnym etapie rozwoju także nie powinny mieć swoich praw – one także nie są w stanie osiągnąć w wielu dziedzinach życia tyle, co „normalny”, zdrowy, dorosły człowiek. Nie jest to podstawa do jakiejkolwiek dyskryminacji. Możliwe, że nigdy nie zbadamy w pełni jak świat odbierają owady lub ryby żyjące w morskich głębinach – ich sposób życia, potrzeby i funkcjonowanie są bowiem zupełnie inne od naszych, co nie znaczy że gorsze. Najmocniej jednak znęcamy się i wykorzystujemy te gatunki, które są do nas najbardziej podobne. Udomowiliśmy konie czy psy, ponieważ mają one zdolność do współpracowania, oddziaływania na nas. Eksperymentujemy na małpach czy szczurach, ponieważ ich sposoby reagowania na strach, ból, pozbawienie wolności czy nagrody są tak podobne do naszych własnych reakcji. Czy na tej podstawie możemy stwierdzić, że ich sposób odbierania świata, ich osobowości są tak różne od naszych? Wręcz przeciwnie.

 

Czemu więc niekrzywdzenie powinno być podstawą wszystkich relacji, nie tylko międzyludzkich? Nawiązując do pierwszych stron eseju – ponieważ jest to element nowego pojmowania świata, który potrzebujemy wprowadzić w naszą rzeczywistość jak najszybciej. Relacje między gatunkiem ludzkim, a innymi gatunkami oraz „nieludzkimi” aktorami powinny opierać się na szacunku i głębokim zrozumieniu, a przynajmniej próbach zrozumienia, kiedy nie jest ono możliwe w pełni. Mając takie podejście z pewnością w dużej mierze uniknęlibyśmy zmian klimatu oraz zagrożenia, jakim jest dziejąca się katastrofa klimatyczna – dostrzegając prawa natury nie krzywdzilibyśmy jej elementów, nie zabijalibyśmy ekosystemów, nie dążylibyśmy ku autodestrukcji. Należy pamiętać, że poprzez krzywdę wyrządzaną środowisku naturalnemu, krzywdzimy także siebie samych – jesteśmy częścią natury i procesów w niej zachodzących, nie możemy się od nich odciąć, niezależnie od tego jak bardzo próbujemy. Ostatecznie krzywda, którą gatunek ludzki wyrządza innym istotom odbije się także na nas samych. Niekrzywdzenie powinno być postrzegane jako wartość niezależnie od granic gatunkowych czy skali „człowieczeństwa”.

 

 

 

Bibliografia

Bar, W. (2010). Nowa dogmatyka konstytucji Republiki Ekwadoru. Casus praw natury. Teka Komisji Prawniczej PAN Oddział w Lublinie, tom 3, 33–47

Bińczyk, E. (2018a). Epoka człowieka. Retoryka i marazm antropocenu. Wydawnictwo Naukowe PWN. Bińczyk, E. (2018b). Troska o postprzyrodę w epoce antropocenu. Etyka, 57, 137–155.
Bińczyk, E. (2021). Aranżowanie przetrwania. Czy możliwy jest bojkot marazmu? Stan Czuwania, Katowice.

Donaldson, S., Kymlicka, W. (2011). Zoopolis. A Political Theory of Animal Rights. Oxford: Oxford University Press

Grzybkowska, M., Leszczyńska, J. (2019). Jak żyć w antropocenie bez szkody dla siebie i planety Ziemia? Nauka Przyroda Technologie, 13(2), 89–99.

Krytyka Polityczna (2021) Bug tak chciał. Rzeki dostają osobowość prawną https://krytykapolityczna.pl/swiat/bug-tak-chcial-rzeki-dostaja-osobowosc-prawna/ [dostęp 28.04.2022]

Muweis, J. (2018). Odpady w przestrzeni kosmicznej i próby ich minimalizacji. Kosmos, 67(2), 449–454. Popkiewicz, M., Kardaś, A., & Malinowski, S. (2019). Nauka o klimacie (2. wyd.). Sonia Draga Sp. z o.o. The New Plastics Economy Rethinking the future of plastics (World Economic Forum). (2016). Committet

To Improving The State Of The World.
Szwed, A. (2020). Uchodźcy klimatyczni jako wyzwanie dla zrównoważonego rozwoju. W Implementacja

idei europejskiego zielonego ładu na bazie społecznej gospodarki rynkowej determinantą zarządzania w realizacji założeń zrównoważonego rozwoju: Zrównoważony rozwój w procesie integracji europejskiej (s. 137–148). Wydawnictwo Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back To Top
a

Display your work in a bold & confident manner. Sometimes it’s easy for your creativity to stand out from the crowd.

Social