
Bieguni w pajęczynie
Konrad Sikora
„Kiwaj się, ruszaj się, ruszaj. Tylko tak mu umkniesz! Ten, kto rządzi światem, nie ma władzy nad ruchem i wie, że nasze ciało w ruchu jest święte, tylko wtedy mu uciekniesz, kiedy się poruszasz” – mówi zakutana biegunica. Mówi, widząc, mówi, słysząc i czując rzeczywistość osuwającą się na mielizny zastania i nie-rozwoju.
Ruch wyraża naszą ciekawość i wychodzenie z kokonu stabilnego zagnieżdżenia. W kim budzi się pragnienie podróży, w tym budzi się pragnienie poznawania. I różne są oczywiście motywy przemieszczania się, od czysto urlopowych, poprzez zarobkowe, aż po azylowe. Czyż jednak każda wyprawa nie jest szukaniem azylu, w różnym stopniu i o różnym ciężarze? Nie można rzecz jasna porównywać migrantów, którzy uciekają przed wojną, do ludzi, którzy na chwilę „uciekają” od pracy, jadąc na urlop. To wszystko, co łączy nasze ludzkie doświadczenia, to ruch, pragnienie i azyl.
Wyprawiamy się w określonym celu, opuszczając narcystyczną wyspę, oddzielającą nas od innych przepastnym oceanem bezruchu i jednostajności. Wsiadamy do łodzi pragnień, z dreszczykiem emocji, albo przerażeniem i lękiem, który ciągnie się za nami. Płyniemy do portu zwanego azylem, by na chwilę lub na zawsze przenieść się do innego świata, zejść na ląd, poczuć się bezpiecznie, poczuć się inaczej, karmić się nowymi przestrzeniami i ich esencją. Świat powoli wraca do ruchu, a stał przecież niemal rok w miejscu. Niektórym byłoby to na rękę, żeby tak pozostało, żeby nikt nie przekraczał granic swojej komfortowej wyspy, nie zadawał sobie pytań, nie szukał, nie pragnął i nie oczekiwał niczego, zwłaszcza od panujących.
Dlaczego „ten, kto rządzi światem, nie ma władzy nad ruchem?” Dlaczego w ogóle optuje za bezruchem? Bo popiera niezmienność, stałość, a nawet zastanie się w miejscu. Zmienność niepokoi i fascynuje, ale jego tylko niepokoi, bo może się okazać, że nie pasuje do ewoluującej rzeczywistości. Świadectwa naszych wypraw, zdjęcia i relacje w mediach społecznościowych niepokoją go najbardziej, bo mówią o tym, że mamy prawo pragnąć i, co ważniejsze, spełniać te pragnienia. Mamy prawo wychodzić do świata i z niego czerpać (z zachowaniem uczciwości wobec świata). Mamy prawo korzystać z przestrzeni i mamy obowiązek, czysto ludzki obowiązek moralny, udostępniać tę przestrzeń tym, którzy zostali wypchnięci ze swoich wysp bezpieczeństwa – teraz wysp ziejących oparami śmierci.
Bądźmy w ruchu, nie tylko dosłownym, ale także w ruchu myśli, wychodząc z zastanych pseudo-bezpieczeństw oraz idąc na spotkanie z Innymi. To prosty imperatyw, a jakże ważny wobec wielu migracyjnych potrzeb konkretnych ludzi.
Dodaj komentarz